poniedziałek, 8 października 2012

Rozdział 2


Sobotni poranek był dość ciepły i słoneczny. Kolejny taki dzień, choć kalendarz zapowiadał nadchodzącą wielkimi krokami jesień. Lada moment powinny posypać się z drzew liście, które będą śmiesznie szeleścić pod stopami. Kaczki opuszczą mały staw i udadzą się do ciepłych krajów a potem wszystko ukryje się pod białym puchem, by przeczekać mroźną zimę.

Lisa przeciągnęła się na łóżku i nasłuchiwała. Jej mama krzątała się już po domu. Pewnie, jak co sobotę sprzątała. Dziewczyna żałowała, że nie jest w stanie jej pomóc. Mieli dość spory dom, więc było w nim co robić. Z cichym westchnieniem podniosła się z łóżka i jak co rano udała się do komody po naszykowane wcześniej ubranie a potem skierowała swe kroki do łazienki.

- Już nie śpisz? - zapytała Sabine, mama dziewczyny, gdy ujrzała ją schodzącą ostrożnie ze schodów. Widać było, że niedawno wstała. Wciąż miała odciśnięty na policzku ślad po poduszce i potargane włosy, których nie uczesała.
- Obudziłam się i usłyszałam, że już sprzątasz, więc przyszłam dotrzymać ci towarzystwa. Pomożesz mi potem poradzić sobie z włosami i zaprowadzisz do parku? - zapytała z delikatnym uśmiechem i pozwoliła mamie poprowadzić się do kuchni, gdzie po chwili dostała śniadanie.
- A Andreas z tobą nie pójdzie? Albo Caroline?
- Andreas spotyka się dzisiaj z tymi przyjaciółmi, na których tak długo czekał a Caroline wyjechała z rodzicami i wróci dopiero jutro popołudniu.
- W porządku. Jedz śniadanie a ja skończę to, co zaczęłam. Potem Twoje włosy i park. Może tak być? - zapytała Sabine i zanim uzyskała odpowiedź zniknęła w drzwiach kuchni. Lisa zaśmiała się tylko i zabrała się za pyszne kanapki, które przygotowała dla niej mama.
Nie musiała na nią długo czekać. Właśnie odkładała talerz do zlewu, gdy kobieta oznajmiła jej, że mogą powoli się zbierać. Po uprzednim uporaniu się z włosami Lisy ubrały kurtki i wyszły na dwór. Dziewczyna sprawdziła, czy zabrała ze sobą mp3 i mogły ruszać w stronę parku. Po drodze rozmawiały o błahostkach. Lisa opowiadała mamie trochę o przyjaciołach Andreasa i próbowała wytłumaczyć coś, czego sama do końca nie rozumiała licząc, że mama pomoże jej to w jakiś sposób zobrazować.
- Pamiętasz, jak w przedszkolu robiliście kukiełki z warzyw i owoców? Pomyśl sobie, że Tom i Bill to dwa czerwone jabłka, które niczym się nie różnią. Ty bierzesz je oba i jednemu doczepiasz niebieskie włosy z bibuły a drugiemu robisz zielony kubraczek. Wciąż są tymi samymi jabłkami, tylko wyglądają nieco inaczej. Rozumiesz?
- Mamo jesteś najlepsza na świecie! - zawołała dziewczyna i wybuchnęła śmiechem. Nie mogła się doczekać aż opowie Andreasowi, w jaki sposób mama pomogła jej zobrazować sobie bliźniaków. Na pewno padnie ze śmiechu.

Chwilę później były już w parku. Sabine zaprowadziła córkę do jej ulubionej ławki. Upewniła się, że dziewczyna ma ze sobą telefon, by po nią zadzwonić i wróciła do domu.
Lisa rozsiadła się wygodnie na ławce i wyjęła z kieszeni mp3. Wystawiła twarz do słońca i wsłuchała się w utwór, który był pierwszy na liście. Spokojna, powolna melodia, piękny tekst i coś jeszcze, czego nie potrafiła nazwać sprawiło, że łzy zalśniły w jej przysłoniętych ciemnymi okularami oczach. Otarła je szybko i czekała niecierpliwie na kolejny utwór. Była ciekawa, jakie emocje w niej obudzi. Od dawna zdawała sobie sprawę, że jako osoba niewidoma ma marne szanse na poznanie kogoś, kto zechce z nią być. Nigdy się nie łudziła, że przybędzie do niej książę na białym koniu, który poprowadzi ją przez życie. Choć żyła w świecie wyobraźni, bo tylko tam cokolwiek miało swój kształt i kolor, to nie wierzyła w bajki. Cieszyła się, że miała tak wspaniałych przyjaciół, którzy mimo jej upośledzenia chętnie spędzali z nią czas i traktowali, jak normalną, zdrową osobę. Dostała więcej niż spodziewała się mieć. To jednak nie zmieniało faktu, że marzyła o tym, by kogoś mieć. Kogoś kto da jej bliskość, której czasem jej brakowało.
Wyjęła słuchawki, by nacieszyć się cichym szumem drzew. Musiała cieszyć się tym, co posiadała. W końcu w życiu nie można mieć wszystkiego.

Wyciągnęła przed siebie nogi i zatonęła we własnych myślach kompletnie się wyłączając. Nie docierało do niej kompletnie nic. Ani szum drzew, ani kwakanie kaczek czy ciche rozmowy prowadzone przez przechodniów. Teraz istniała tylko ona i ta ławka, na której siedziała. Nie trwało to jednak długo, bo już chwilę później została wyrwana ze swojego świata przez kogoś, kto potknął się o jej wyprostowane nogi. Nie zdążyła się odezwać słowem, gdy owa osoba dość napastliwym głosem wyraziła swoje niezadowolenie.
- Może byś tak uważała?
- Wybacz za późno Cię usłyszałam i nie zdążyłam schować nóg – powiedziała ze skruchą dziewczyna i odwróciła głowę w stronę, z której dochodził głos należący, jak sądziła do chłopaka mniej więcej w jej wieku.
- Następnym razem patrz, co się wokół Ciebie dzieje.
- Gdybym miała taką możliwość, to nie siedziałabym teraz tutaj – powiedziała cicho i schyliła głowę poprawiając nerwowo swoje przyciemniane okulary. Nienawidziła przyznawać się do swojego kalectwa obcym osobą. Zwłaszcza, gdy wcześniej nakrzyczały na nią za to, że nie patrzy, co robi.

Chłopakowi zrobiło się cholernie głupio. Skąd mógł wiedzieć, że dziewczyna nie widzi? Przyjrzał jej się uważniej. Była naprawdę ładna. Mogła mieć nie więcej lat niż on i teraz wydawała się cholernie samotna.
- Przepraszam nie miałem pojęcia. Mam ostatnio kiepski nastrój. Nie chciałem na Ciebie nakrzyczeć.
Ton jego głosu zaskoczył dziewczynę. Nie było w nim tej złości, którą przed chwilą ociekały jego słowa. Była niemal pewna, że wstydzi się swojego wcześniejszego zachowania. Wahał się ważąc każde wypowiedziane przed chwilą słowo akcentując te, które sprawiły mu szczególną trudność. I choć jeszcze chwilę temu miała ochotę po prostu stąd pójść, mimo że bez laski nie dałaby sobie rady, to teraz chciała dowiedzieć się, dlaczego nagle zaszła w nim taka zmiana.
- Nic się nie stało. W końcu nie mam na czole tabliczki z napisem „uwaga niewidoma” - uśmiechnęła się ciepło i chowając mp3 do kieszeni kurtki przesunęła się na ławce robiąc miejsce chłopakowi. - Skoro masz kiepski nastrój to na pewno potrzebujesz się wygadać. Siadaj i opowiadaj. Chętnie wysłucham.

Nieznajomy wahał się chwilę. Wyczuła to w jego nerwowych ruchach i szuraniu butami o żwirowaną alejkę. W końcu zajął miejsce obok niej i zaczął opowiadać o wszystkim tym, co w nim siedziało od tak dawna. A ona słuchała wszystkiego w ciszy. Analizowała ton jego głosu próbując rozgryźć, jakie uczucia nim targają. Bardzo ciekawiło ją, jak wyglądał, ale nie zdobyła się na odwagę, by go o to zapytać. Podświadomie czuła, że zależało mu anonimowości i postanowiła to uszanować. Gdy wreszcie skończył opowiadać dała mu chwilę, zanim się odezwała.
- No cóż musisz dojść do porozumienia z bratem. Pogadać z nim szczerze. On na pewno znajdzie chwilę. Choć nie jestem fanką opuszczania szkoły to może powinieneś zrobić sobie trochę wolnego, by nabrać do wszystkiego dystansu?
Nie dziwiła się, że chłopak miał wszystkiego dość. Rozumiała intencje jego brata, ale w końcu nie można nikogo do niczego zmuszać. Każdy powinien samemu za siebie decydować. Rozmawiali jeszcze chwilę. Czuła, że ta rozmowa bardzo mu pomogła. Jego głos nieco się ocieplił i zniknęła z niego gorycz. Pożegnał się z nią uprzednio pytając, czy nie chce, by ją odprowadził do domu a gdy odmówiła wstał i odszedł. Obejrzał się za nią kilka razy, ale ona nie miała o tym pojęcia. Wciąż siedziała na swojej ławce i analizowała każde wypowiedziane przez chłopaka słowo. Nie zdawał sobie sprawy z tego, jak Lisa bardzo mu zazdrościła. Brata, możliwości i przede wszystkim wzroku, który pozwalał mu na przebieranie w upodobaniach. Ona miała ograniczone możliwości, z których korzystała, ile mogła.


Andreas szczęśliwy niemal biegł do domu bliźniaków, by wreszcie się z nimi zobaczyć. Tak bardzo za nimi tęsknił. Nie zdążył zapukać a już w drzwiach pojawił się Bill i uściskał go zapraszając do środka. W salonie byli jeszcze George i Gustav. Zniecierpliwiony usiadł na kanapie i spojrzał na nich wyczekująco.
- Czekam na relacje z trasy. Opowiadajcie, jak było i... - nagle urwał rozglądając się po salonie. Kogoś w nim brakowało. - Gdzie jest Tom?
- Poszedł się przejść do parku. Ostatnio nie najlepiej z nim i potrzebował chwili dla siebie. Nie martw się, jeszcze będziesz miał go dość – powiedział z delikatnym uśmiechem na ustach Bill i w trójkę zaczęli opowiadać przyjacielowi o trasie, koncertach, poznanych ludziach i fanach, których mieli już całkiem sporo. Chłopak chłonął każde słowo i czekał na kolejne ciesząc się, że wreszcie ma przy sobie swoich przyjaciół.

5 komentarzy:

  1. chciałabym zobaczyć minę Toma gdy zobaczy Lisę która przyjdzie z Andreasem... małe zdziwko ;P heh
    czekam na kolejny xD

    OdpowiedzUsuń
  2. Dużo nie miałam do czytania i chwała Tobie i sobie właściwie, że tak wcześnie to znalazłam. Pomysł jest świetny - naprawdę jestem ciekawa, jak to wszystko się potoczy, bo temat nie jest łatwy. Postawić się w sytuacji dziewczyny, która niewidzi praktycznie od zawsze? To nie łatwa sztuka. Piszę już od jakiegoś czasu, więc podrzucę Ci trochę rad, nie miej mi tego za złe ;)
    Po pierwsze, więcej akcji, a mniej opisów tego, jak ona się ubiera, je i całą tę resztę domowych "obowiązków" - możemy założyć, że już to wszystko umie. Chociaż na początek nie było źle, bo faktycznie dobrze, gdy Czytelnik zapozna się z czynnościami, które sam wykonuje bez najmniejszego trudu, a ona robi to na swój sposób. Jednak to tak na później ;)
    A po drugie, więcej jej emocji. Bo odniosłam wrażenie, że trochę ich mało. Czasem wydawało mi się, że czytam same suche zdania...
    Jako ktoś, kto przeczytał już trochę opowiadań FFTH to dość przewidywalne było to, że wpadnie na Toma w parku, a raczej on na nią. Mam nadzieję, że potem nie będzie już tak prosto ;)

    Masz naprawdę lekki styl pisania i przyjemnie się to czyta. Z pewnością powrócę tu przy nowości :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Ok, wyszło jakbym zadzierała nosa, a do Beichte mi daleko raczej... Mam nadzieję, że nie ugodzi w Ciebie ten komentarz, na początku chodziło mi o to, że nie lubię czytać opowiadań, które się kończą lub są w połowie. Wolę być na bieżąco... Naprawdę mi się podoba :)

      Usuń
    2. W żaden sposób mnie to nie ubodło. Lubię konstruktywną krytykę. Choć piszę od dawna, to cały czas się uczę i doceniam porady. Skupię się na tym, co wg ciebie zaniedbałam i zobaczymy co z tego wyniknie :) Z tego miejsca mogę ci obiecać, że wcale nie będzie tak łatwo, jak mogłoby się wydawać. Wiem, że temat nie jest prosty, ale ja lubię wyzwania i mam nadzieję, że temu podołam :)

      Usuń
  3. Hej, świetne opowiadanie C: Dobrze piszesz, a jak już zdecydowałaś się na publikowanie tego, to będzie tylko lepiej, uwierz mi C: Tak więć chciałąbym, byś informowaąl mnie o nowych notkach, oto gadu: 42714428. Czekam wiec na nexta i pozdrawiam! C:

    OdpowiedzUsuń